poniedziałek, 5 maja 2025

Szlachetność zobowiązuje

 

 W tym eseju przedstawiam rozważania na temat szlachty z perspektywy jej etosu, czyli czym szlacheckość winna być.

 Z definicji: szlachetność zobowiązuje czyli obowiązek honorowego, hojnego i odpowiedzialnego zachowania związany z wysoką pozycją lub urodzeniem. Tak definiuje nam to zagadnienie Słownik Merriam-Webster, informując, że zestaw takich słów został użyty po raz pierwszy w 1849 r.

Szlachta jest w oczach ludu rodzajem religii, której kapłanami są dżentelmenami; a wśród mieszczan jest znacznie więcej bezbożników niż niewierzących”. - Antoine de Rivarol (1753-1801)

 „Kto rano orze, wieczorem jedzie na plac turniejowy”. Powiedzenie z czasów średniowiecza. Cytat z Oswalda Spenglera: The Decline of the West - Outline of a Morphology of Universal History, tom 1. II, str. 308.

 „Wyolbrzymialiśmy sądy i braki, od których szlachcice nie są bardziej wolni niż inni ludzie, nigdy, o ile wiem, nie podano prawdziwego powodu szlachectwa.

Niektórzy uczynili ze szlachty element wyposażenia korony, taki jak berło czy królewski płaszcz; inni uczynili z niej iluzję próżności lub uzurpację czasów feudalnych. Szlachectwo nie jest ani ozdobą, ani przesądem, ani uzurpacją: jest naturalną i konieczną instytucją społeczeństwa publicznego, tak konieczną i starożytną jak sama władza; i z tego właśnie powodu istnieje ona, podobnie jak władza, w takiej czy innej formie, w każdym stanie społeczeństwa i pod każdą formą rządu. "(...)

 „Tak więc szlachta jest sługą państwa i niczym więcej: nie wykonuje prawa, wypełnia obowiązek; nie korzysta z prerogatyw, wykonuje służbę. Słowo służba, używane do oznaczania funkcji publicznych, przeszło z Ewangelii do wszystkich języków ludów chrześcijańskich, gdzie mówimy służba, aby wykonywać swoją służbę, służyć, aby wyrazić, że ktoś jest zajęty w administracji lub w armii. Kiedy Jezus Chrystus powiedział do swoich uczniów: „Największy między wami niech będzie tylko sługą innych; - kto jest większy, ten kto służy czy ten, komu służono? „Ujawnia ona jedynie zasadę wszelkiego społeczeństwa, a raczej wszelkiej towarzyskości, i uczy nas, że wszystko w rządzie państwa, władzy i ministerstwie odnosi się do użyteczności poddanych, tak jak wszystko w rodzinie odnosi się do opieki nad dziećmi; że wielcy są w rzeczywistości tylko sługami małych, czy służą im, sądząc ich spory, tłumiąc ich namiętności, broniąc z bronią w ręku ich własności, czy też służą im ponownie, pouczając ich ignorancję, korygując ich błędy, pomagając w ich słabości. Najwybitniejsza władza w społeczeństwie chrześcijańskim nie przyjmuje innego tytułu niż sługa sług; a jeśli próżność obraża się na rozróżnienia, rozum nie może ignorować usług. " (...)

„Bez wątpienia naturalne talenty występują w większej liczbie w najliczniejszej klasie, jak sądzę; i mimo to można zauważyć, że to, ogólnie rzecz biorąc, szlachta najlepiej pisała o polityce i sztuce wojskowej, podobnie jak sędziowie o prawie, a biskupi o sprawach religijnych. Na Zgromadzeniu Generalnym, gdzie obecnych było tak wiele silnych umysłów, szlachta nie wydawała się gorsza pod względem talentu od innych stanów, a jeśli mamy sądzić na podstawie doświadczenia, okazała się lepsza od wszystkich pod względem wiedzy politycznej. Wszystkie inne sztuki, wszystkie inne nauki należą bardziej do człowieka prywatnego niż do człowieka publicznego i raczej zaopatrują akademie niż bronią społeczeństwa; mogą być odprężeniem dla szlachty, ale są poza kręgiem jej obowiązków.

Excudent alii spirantia mollius era,
Credo equidem, etc, etc.

[Inni wykrzykną: „Oddycham delikatnie, rzeczywiście wierzę” itd., itp.]
( Eneida , I, IV)

Powtarzam: dziedziczne szlachectwo to nic innego, jak poświęcenie rodziny wyłącznie służbie państwu. To, co nazywa się urodzeniem, szlachetnym urodzeniem, jest tylko starożytnością tej pobożności; a gdyby szlachectwo ograniczało się tylko do tego, nie znaczyłoby nic i sama nazwa nie istniałaby w naszym języku. Każda rodzina może i powinna z czasem podjąć to zaszczytne zobowiązanie. Społeczeństwo zachęcało ich do tego i żadne prawo nie wykluczało żadnej rodziny francuskiej, nawet z tronu, w przypadku wygaśnięcia panującego rodu.

Louis-Gabriel-Ambroise, wicehrabia de Bonald (1754-1840), Rozważania o szlachcie

 


 

Szlachta

Szlachta jest - i przede wszystkim była - grupą społeczną, której prawo przyznaje przywileje, składające się z obowiązków i praw, przekazywanych przez sam fakt szlacheckiego urodzenia.

Tę niezwykłą klasę można spotkać we wszystkich cywilizacjach. Czasami ma charakter wojowniczy, jak u Germanów i Skandynawów, a czasami administracyjny, jak u Rzymian. Nadal ma charakter religijny, zgodnie z prawem Mojżeszowym, a jego członkami są potomkowie Aarona i Lewitów.

Ze względu na swoją powszechność, to zjawisko społeczne wymaga wyjaśnienia. Pierwsze, co przychodzi na myśl, to to, że wciąż zbyt naturalnym jest postrzeganie człowieka jako obdarzonego rozkazem, zadaniem, kapłaństwem, publiczną ważnością, aby mógł powiedzieć wszystko, podejmować próby i odnosić sukcesy w przekazywaniu swoich cech potomkom dziedzicznie i w nieskończoność. Nepotyzm ten stanie się jeszcze bardziej powszechny, gdy w chrześcijańskiej cywilizacji Europy Zachodniej szlachta będzie związana z nieruchomościami czyli lennem.

Oprócz tego materialnego wyjaśnienia, które ma swoją wagę, istnieje wyjaśnienie moralne. Nie ma wątpliwości, że oba te wyjaśnienia, połączone i oświetlone komentarzem, do którego odniesiemy się w rozdziale poświęconym fałszywej szlachcie, dość dokładnie wskazują głębokie źródło, niegdyś obfite, a teraz na skraju wyschnięcia, tego stanu społecznego, który we Francji nazywano szlachtą.

Przez długi czas, aż do niedawna, autorytet był uważany za święty, zarówno przez osobę sprawującą władzę, jak i przez tych, którym jest podległy. Przywódca czerpie swoją moc od bogów lub Boga. Jego rasa została wybrana. On jest pomazańcem Pana. Ma on tak silne pochodzenie nadprzyrodzone, że często to królowie byli cudotwórcami.

Król ten, wydelegowany przez Boga, deleguje z kolei część swoich uprawnień swemu wodzowi wojennemu lub administratorowi jednej ze swoich prowincji, swemu doradcy lub temu, kto sądzi w jego imieniu. Ktokolwiek posiada cząstkę boskiej mocy, może mieć tylko wyjątkową naturę. Przywódca będzie więc wybierał swoich przedstawicieli z nietypowych ras (odwieczna szlachta utworzona najpierw z pokrewieństwa) lub ras, które staną się takie w wyniku wyboru przez niego (nobilitacja).

Szlachta zatem w swoim rozwoju, rozkwicie i dekadencji będzie podążać za samym ruchem pojęcia autorytetu, a poprzez niego za większym lub mniejszym stopniem przesiąknięcia obyczajów poczuciem świętości. Aby pozostać w Europie Zachodniej, siła - moralna i doczesna - szlachty będzie rosła, a jednocześnie pełne chrześcijaństwo podbije cały Zachód. Jego potęga osiągnęła szczyt w XIII i XIV wieku, gdy Europa żyła z Bogiem i w Bogu. Potem, powoli, szlachetność straci swoje głębokie znaczenie, a jednocześnie zachodni świat ulegnie desakralizacji. Reformacja, kontynuowana przez renesans, uczyniła z wiary kwestię czysto indywidualną, a nie kwestię wspólnoty czy ludu (nawet jeśli kalwiniści stworzyli teokrację w Genewie). Szlachcic zatem, posiadający tylko swoje własne cechy, jest na równi z innymi ludźmi. Nie został już wyznaczony przez Boga, lecz przez króla, który sam jest teraz tylko materialnym spadkobiercą niegdyś szczęśliwego przywódcy zrzeszenia.

Po XVIII wieku idea szlachectwa rozpadła się tak powszechnie, jak się przyjęła. To, co święte, nawet w tradycyjnie monarchicznych krajach, ustąpiło miejsca temu, co wyborcze; Bóg - ludziom. W krajach, w których nadal uznaje się szlachectwo, istnieją jedynie jej pozory. Angielski lord, belgijski hrabia czy skandynawski baron górują nad swoimi współobywatelami jedynie majątkiem, inteligencją i siłą fizyczną. W żadnym wypadku nie są oni nadal innej rasy niż oni sami.

Następnie, wraz z cywilizacją amerykańską (ktoś chętniej mógłby ją nazwać atlantycką, w przeciwieństwie do ginącej cywilizacji śródziemnomorskiej), może narodzić się cywilizacja bez klasy szlacheckiej i, nade wszystko, bez nostalgii za szlachtą. Odtąd człowiek, jeśli odczuwa głód duchowy, łamie chleb tylko sam na sam ze swoim Bogiem; nie ma już wspólnego stołu ani prawa pańskiego, przy którym szlachta, słusznie czy niesłusznie, uważała, że ​​ma ono swoje miejsce.

La noblesse, Philippe du Puy de Clinchamps (wstęp). PUF, 1962.

Szlachta, będąca obrońcą państwa i religii narodowej, w czasach Ancien Régime’u stanowiła bastion władzy politycznej i zapory w walce o nobilitowanie również Żydów. Po rewolucji angielskiej i francuskiej, ci ostatni przeniknęli do europejskiej arystokracji poprzez małżeństwa, szczególnie w Anglii. Wojna światowa i Sobór Watykański II zakończyły podporządkowanie im chrześcijańskiego Zachodu i katolików.

Maurice Pinay (to pseudonim meksykańskiego jezuity Joaquina Saenza y Arriagi), autor słynnego dzieła „Complot contre l'Eglise” (Spisek przeciwko Kościołowi), opublikowanego w Rzymie w 1962 r. dla Ojców Soboru, aby ostrzec ich przed niebezpieczeństwami Soboru Watykańskiego II, poświęcił fragment „barierze krwi” utworzonej między monarchią a dziedziczną szlachtą. Ze względu na szczególne znaczenie tego tekstu w niniejszej prezentacji, przytaczam go w całości:

 „Ta okultystyczna potęga napotkała jednak poważne przeszkody w ustanowieniu swojej dominacji nad światem chrześcijańskim. Po pierwsze, monarchia i dziedziczna szlachta, gdzie tytuł był prerogatywą najstarszego syna, utrudniały utajnionym Żydom szybkie awansowanie na stanowisko głowy państwa. Mogli zyskać zaufanie królów, zostać ministrami, ale było dla nich praktycznie niemożliwe, aby zostać królami. Po drugie, ich pozycja w rządzie królewskim była niepewna: mogli zostać odwołani z dnia na dzień przez monarchę, który ich mianował, a tym samym utracić władzę uzyskaną przez długie lata przygotowań i wysiłków.

Ponadto tylko książęta krwi królewskiej mogli poślubić księżniczki krwi królewskiej, więc trony były chronione przez swego rodzaju mur krwi, który uniemożliwiał lub prawie uniemożliwiał plebejuszom dostęp do tronu. W tych warunkach, jeśli Izraelitom udało się co najwyżej przeniknąć na kierownicze stanowiska, mur królewskiej krwi uniemożliwiał im dostęp do tronów. Podobnie było przez kilka stuleci ze szlachtą. Ale, jak widzieliśmy, w kilku wyjątkowych przypadkach Żydom udało się przebić przez arystokratyczny mur krwi, co było katastrofą dla społeczeństwa chrześcijańskiego, ponieważ dzięki tym mieszanym małżeństwom z członkami szlachty byli w stanie uzyskać dostęp do ważnych stanowisk,  których używali do promowania swoich schizm i rewolucji.

Jednakże w niektórych krajach arystokracja krwi nadal pozostawała zamkniętą kastą, do której plebejusze nie mogli się przedostać, dlatego też minęło kilka stuleci, zanim udało im się ją zinfiltrować i przejąć nad nią kontrolę, podobnie jak miało to miejsce w Anglii. W innych krajach, np. we Włoszech, Hiszpanii i Francji czy Polsce (tzw. Frankiści), w pewnych okresach poczyniono duże postępy w penetracji arystokracji, lecz inkwizycja doprowadziła do utraty podbojów lub przynajmniej znacznego ich ograniczenia. Z czasem jednak w XVIII i XIX wieku zyskały wystarczającą siłę, aby umożliwić triumf rewolucji masońsko-liberalnych, które obaliły monarchie.

Faktem pozostaje, że dziedziczna szlachta stanowiła w pewnym sensie barierę krwi, która w wielu krajach utrudniała Żydom przedostanie się do wyższych warstw społeczeństwa, a dziedziczna monarchia była główną przeszkodą uniemożliwiającą Żydom przebranym za chrześcijan przejęcie przywództwa w państwie. Dlatego też za każdym razem, gdy próbowali infiltrować kraj, ponosili porażkę. Wyjątkiem była Etiopia, gdzie udało im się wprowadzić dynastię żydowską, oraz Anglia, gdzie twierdzą, że zjudaizowali monarchię.

Nic więc dziwnego, że Izraelici z XII wieku przestali żywić nadzieję, że długa i desperacka praca stopniowej infiltracji dynastii królewskich i arystokratycznych w końcu przyniesie owoce; Dlatego też, nie przestając nigdy dążyć do tego, mieli jednak pomysł szybszego sposobu osiągnięcia celu swoich pragnień, a mianowicie zniszczenia za pomocą rewolucji dziedzicznych monarchii i arystokracji krwi oraz zastąpienia tych reżimów republikami, w których Żydzi mogliby łatwiej i szybciej przejąć stanowisko głowy państwa.

Dlatego tak ważna była rewolucja zorganizowana w Rzymie przez Giordano Pierleoniego, który szybko przejął najwyższe stanowisko kierownicze w tej małej republice. Choć bunt ten nie był skierowany przeciwko królowi, to jednak ten zamach stanu, polegający na umieszczeniu w ciągu kilku dni na szczycie władzy brata żydowskiego antypapieża, stał się przykładem dla powszechnego judaizmu i pokazał, jak przebić się i zniszczyć barierę krwi ustanowioną przez dziedziczne monarchie.

Już w czasach pewnych herezji średniowiecza, a później Reformacji, planowano obalenie monarchów i eksterminację szlachty, ale dopiero w czasach nowożytnych udało się tego dokonać, posługując się bronią demokracji i zniesienia uprzywilejowanych kast.

Jednakże w średniowieczu próba osiągnięcia tak wielu celów naraz doprowadziła jedynie do jeszcze większego zjednoczenia króla, szlachty i duchowieństwa, którzy, dopóki pozostawali zjednoczeni, udaremniali rewolucyjne zamysły judaizmu. W obliczu tych niepowodzeń żydzi zrozumieli w końcu, że nie da się osiągnąć tak ambitnych celów za jednym zamachem. Ponadto, mając talent do zapamiętywania i stosowania lekcji przeszłości, w nowej rewolucji, którą wywołali w XVI wieku, nie atakowali jednocześnie królów, szlachty i duchowieństwa, lecz wręcz przeciwnie, starali się podporządkować i przekształcić Kościół przy pomocy monarchów i arystokratów, aby następnie obalić tych ostatnich poprzez ruchy rewolucyjne. 

 


 

Szlachetność zobowiązuje

„W tej wyższej lub niższej szlachcie zachowały się, hojne skłonności, pochodzące z krwawej ofiary i chwały wojskowej. Do tego odnosiło się niejasne, ale precyzyjne słowo: honor. Honor zabraniał dżentelmenowi stawiania interesów na pierwszym miejscu: kodeks honorowy był bardziej rygorystyczny niż kodeks cywilny, niż samo prawo religijne; ten kodeks honorowy był tak surowy, że zniżył się do nadzoru środków, co jest wyjątkowo silną gwarancją. Monsieur de Chartres zawiódł w kodeksie honorowym, oskarżając zakonnice o zdradę Madame Guyon: te niegodziwe środki zniweczyły jego sukces, a dla wielu, poniżyły go.

Honor był nadal czczonym bogiem we Francji: nie było już ołtarzy, jak w czasach rycerstwa, ani ponumerowanych przykazań nauczanych dzieci, ale nawet najmniejsza wina popełniona przeciwko niemu spowodowała odrodzenie jego autorytetu. Niezaprzeczalnym jest fakt, że posłuszeństwo temu zazdrosnemu bogu było powszechniejsze wśród szlachty niż wśród mieszczan, niż wśród ludu. Samo szlachectwo była faktem. Wyczyny militarne uczyniły tę kastę niezwykle praktyczną w obronie królestwa, dla jego sławy i chwały. Jakże przydatne okazało się istnienie ludzi, którzy byli zdolni do podejmowania ryzyka z dumą, ludzi, dla których stawianie czoła śmierci pozostawało szczególną przyjemnością, swego rodzaju przywilejem, do tego stopnia, że ​​życzyliby sobie pięknej śmierci! Cały kraj o tym wiedział. Jeśli szlachcie zazdroszczono przywilejów, to tym bardziej jej obowiązki budziły zazdrość. Francuzi nie kwestionowali pierwszeństwa heroizmu nad intelektem. Żadna finezja nie zwycięży przed poświęceniem" (...)

La Varende, M. le Duc de Saint-Simon i jego Comédie Humaine


"Dopóki czysta arystokracja, tj. taka, która wyznaje narodowe dogmaty aż do wywyższenia, otacza tron, jest on niewzruszony, nawet gdyby jego miejsce zajęła słabość lub błąd; ale jeśli baronat apostazuje, nie ma ratunku dla tronu, nawet gdyby miał nosić świętego Ludwika lub Karola Wielkiego; i jest to prawdziwsze we Francji niż gdzie indziej. Przez swój potworny sojusz ze złą zasadą w ciągu ostatniego stulecia francuska szlachta straciła wszystko; do niej należy naprawienie wszystkiego. Jej przeznaczenie jest bezpieczne, pod warunkiem, że w to nie wątpi, pod warunkiem, że jest dobrze przekonana o naturalnym, istotnym, koniecznym, francuskim sojuszu kapłaństwa i szlachty."

Joseph de Maistre, O papieżu (1817)

_______________________________

Opracowanie na podstawie Pierre-Olivier Combelles „…Noblesse oblige” red. Max Jankowski

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz